Rok 2023

bg wtz

zajawka dolnyslaskZgodnie z wieloletnią tradycją, zgodnie z którą każdego roku na jesień staramy się organizować dla naszych pracowników wyjazd, który zwykle ma charakter pielgrzymki, tym razem wybraliśmy się na Dolny Śląsk. Ale nie tylko, bo pielgrzymi szlak wykraczał znacznie poza granice regionu, a nawet kraju. Pierwsze na tegorocznej, pielgrzymkowej trasie było Bardo Śląskie, gdzie od lat czczona jest figurka Matki Bożej - Strażniczki Wiary. Odmówiliśmy  tam wspólnie dziesiątkę różańca o umocnienie wiary, co w tym miejscu było chyba najbardziej trafną intencją. W Bardzie jest też do obejrzenia niezwykła ruchoma szopka, która jest czynna przez cały rok. Ale nie to jest najbardziej niezwykłe. Ciekawostką są tu dinozaury, samochody, wielbłądy, choć może te ostatnie najmniej… Podziwianie jej było dla naszych pielgrzymów okazją do wsparcia sanktuarium ofiarą materialną. Kolejny punkt na naszej trasie to Wambierzyce i znajdujące się tam Sanktuarium Matki Boskiej Wambierzyckiej – Królowej Rodzin.

Mieliśmy tam okazję spotkać się z bardzo liczną grupą młodzieży. To musiało robić wrażenie. Jak się później okazało, akurat wtedy miał tam miejsce zlot młodzieży katolickiej. W ich towarzystwie wszyscy poczuli się co najmniej o kilka lat młodziej. Przewodniczka, która oprowadzała nas po sanktuarium bardzo ciekawie o wszystkim opowiadała. Przyjemnie się jej słuchało. Niektórzy z troszczących się o to miejsce Franciszkanów, przez wiele lat pełnili służbę w Ziemi Świętej. Znajduje się tam więc certyfikowany kamień z Grobu Bożego, do którego można było podejść, dotknąć lub ucałować. Wielu z naszych pielgrzymów skorzystało z tej okazji. Dowiedzieliśmy się też, że o 21.00 w czasie Apelu Jasnogórskiego następuje tu iluminacja bazyliki. Zapala się wtedy nagle całe mnóstwo żarówek, a świetlne girlandy sprawiają, że oświetlona fasada świątyni prezentuje się przez chwilę wręcz bajkowo. Okazało się, że chcący posiadać jedną z takich żarówek na własność, mogą ją nabyć i zabrać do domu! Nasi pielgrzymi jednak takiej chęci specjalnie nie poczuli, bo z propozycji zakupu żarówki nikt tym razem nie skorzystał... Niezależnie od tego chwilowego braku zachwytu, barokowe Wambierzyce mogły zachwycać i naprawdę nas zachwyciły.

Wątek zagraniczny związany z naszym wyjazdem dotyczy wypadu do Adrspachu w Czechach. Skalne Miasto w Adrspach to jedna z największych atrakcji tej niewielkiej czeskiej miejscowości leżącej w Górach Stołowych. Choć już w średniowieczu powstawały tu zamki, a okoliczni mieszkańcy szukali w tutejszych skałach schronienia.Miejsce to może zachwycać wszystkich, a szczególnie osoby wrażliwe i obdarzone wielką wyobraźnią. Nie dziwi zatem, że wielu artystów będących przedstawicielami epoki romantyzmu chętnie szukało tam natchnienia zatapiając się w objęciach natury. My również kojarzyliśmy to miejsce chociażby dlatego, że znajduje się tam słynna brama, która zagrała w filmie "Opowieści z Narni", podobnie jak i inne miejsca znane z nam z tego filmu.

Krzeszów. Dotarliśmy do miejsca naszego noclegu. Siostry Benedyktynki nakarmiły wszystkich pięć minut przed umówionym czasem. Byliśmy jak zawsze bardzo punktualni, choć tym razem jeszcze bardziej niż punktualni byliśmy zwyczajnie głodni. Po pysznej kolacji wyczerpani całodzienną wędrówką udaliśmy się na nocleg. Benedyktyńska dewiza ora et labora jak się okazuje ciągle jest tam aktualna. Nasz kapelan - ksiądz Antoni zapytał nieopatrznie o telewizor w związku z rozgrywanym tego dnia finałem Polski z Włochmi w siatkówce. Siostra z politowaniem spojrzała na niego. Wytrzymał dzielnie to spojrzenie i dzięki temu siostra zdradziła mu, że w jednej z cel jest dostęp do Wi-Fi, co prawdziwym kibicom zupełnie wystarczyło. Niezainteresowani meczem rozlokowali się w celach, które ostatecznie okazały się całkiem wygodne. Mszę Świętą następnego dnia przeżywaliśmy w kościele brackim św. Józefa, na terenie pocysterskiego opactwa. Po śniadaniu miało miejsce zwiedzanie kompleksu klasztornego z przewodnikiem. Największe wrażenie zrobiła na nas Bazylika Mniejsza Matki Bożej Łaskawej. Znajduje się tam najstarszy tablicowy wizerunek Matki Bożej. Pan Jezus trzymany jest przez Maryję na prawej ręce, co nie zdarza się podobno zbyt często. Malowidło to jest starsze niż ikona z Jasnej Góry. Świątynia w Krzeszowie jest  nazywana europejską perłą baroku. Znajdują się tam potężne, bardzo dobrze zacghowane, barokowe organy i niezwykła iluzja kopuły dająca obserwatorowi ciekawe wrażenia optyczne. W kościele poświęconym świętemu Józefowi, w którym byliśmy już poprzedniego dnia, znajduje się przepiękna wymalowana przez śląskiego Rembranta - Michaela Wilmanna opowieść o patronie świątyni. Wielkiej urody freski przedstawiają  radości i smutki świętego Józefa. Uważny obserwator może tam dostrzec Świętą Rodzinę na tle Szczelińca, a nawet Matkę Boską w kapeluszu. Na terenie opactwa mieliśmy również okazję odwiedzić Mauzoleum Piastów Śląskich – świdnicko – jaworskich, które wygląda jak sala balowa. Jadąc dalej, po drodze zatrzymaliśmy się w Zamku w Książu, a właściwie tylko pod zamkiem. Weszliśmy na zamkowy dziedziniec i na punkt widokowy, z którego widać było cały zamek i park.

Na koniec jak najlepsze wino – zostawiliśmy sobie Świdnicę. W zwiedzaniu wspierał nas wspaniały przewodnik, który mimo wcześniejszych naszych wątpliwości nabytych podczas przeprowadzonej rozmowy telefonicznej, okazał się być absolutnym strzałem w dziesiątkę. Przed katedrą świdnicką powiedział: „Świetnie, że tu jesteście. Macie wielkie szczęście, że tu trafiliście, a ksiądz będzie miał przez tydzień chore gardło po lodach jakie mu z wdzięczności postawicie za to, że was tu przywiózł”. Prawdziwy lokalny patriota z olbrzymią wiedzą i pasją z jaką się nią z nami dzielił. Jak karabin maszynowy podawał fakty, które łączył ze współczesnymi wątkami społecznymi i kulturowymi. Dobrze będzie jeśli choć dziesięć  procent zapamiętamy z jego opowieści. Świdnica jest znana przede wszystkim z Kościoła Pokoju, ewangelickiej świątyni – wpisanej na listę UNESCO. Jest to największy drewniany tego typu kościół w Europie. Piękny! Katedra świdnicka jest również przepiękna. Wszyscy zwrócili uwagę na okno w fasadzie które ma chyba wielkość boiska do siatkówki. Jakoś nam się ta siatkówka tu dość często pojawia. Ciekawostką jest też to, że na strychu katedry w Świdnicy zamieszkuje od 500 do 900 nietoperzy…Duże wrażenie na uczestnikach pielgrzymki zrobił wjazd na wieżę ratuszową w Świdnicy. Widok stamtąd na Góry Sowie zapierał dech w piersiach. To, że w Świdnicy wszystko było „naj” to już wiemy, bo powiedział nam o tym pan przewodnik. Podczas całej pielgrzymki również wiele momentów mogło się takimi wydawać, ale czy cała pielgrzymka, którą przeżywaliśmy wraz z przedstawicielami zaprzyjaźnionego z naszym Ośrodkiem Apostolstwa Chorych należała do tych najlepszych? Być może. Z całą pewnością była ona do tej pory najlepsza w tym roku. Ważne, że wszyscy przyjechali bardzo zadowoleni.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49