Co robimy w domu

bg dps

     W naszym domu przebywa na stałe 95 osób. Na czwartym piętrze mieszkają dziewczyny, a na dwóch niższych piętrach – chłopcy. Nasz Dom jest przeznaczony dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie. Niektórzy mówią, że upośledzonej, ale nam się to wcześniejsze określenie bardziej podoba. Dopuszcza się u nas dalszy pobyt osób, które wprawdzie ukończyły 30 rok życia, ale mają małą zdolność adaptacji do nowego otoczenia i zmiana środowiska mogłaby źle wpłynąć na ich funkcjonowanie. Osoby te muszą przebywać w naszym Domu nie krócej niż pięć lat i wykazują udokumentowaną wolę pozostania w naszej placówce. Dyrektor domu, w porozumieniu z osobą zainteresowaną, jej rodziną albo przedstawicielem ustawowym, po zasięg­nięciu opinii psychologa, wnioskuje wtedy o pozostawienie takiej osoby w naszym Domu. Znaczy to, że niektórzy z nas, choć już dawno ukończyli osiemnaście lat, to i tak, ze względu na naszą niepełnosprawność, prawdopodobnie nigdy nie będą w stanie być tak całkiem dorośli. Niektórzy przyjmują to jako normalne, a niektórym się to nie podoba.

No cóż, musimy się chyba pogodzić z tym, że zawsze, w różnych sytuacjach, będziemy potrzebować pomocy naszych opiekunów. Właśnie z tego powodu, dla każdego z nas, opiekunowie, a właściwie zespoły opiekuńczo – terapeutyczne, opracowują indywidualne plany wsparcia, które pomagają im później z nami pracować tak, żeby było nam tutaj jak najlepiej. Ten Dom to dla nas nie tylko miejsce zamieszkania zapewniające cztery razy dziennie posiłek, bo i podwieczorek, czyste pokoje i stosowne ubranie. Otrzymujemy tu niezbędną w każdej codziennej sytuacji pomoc, dostosowaną do naszych potrzeb i możliwości. Pracownicy wspierają nas w załatwianiu spraw urzędowych, osobistych i w ogóle wszystkich spraw jakich każdy ma przecież wiele.

Budynek, w którym mieszkamy i jego otoczenie pozbawione są barier architektonicznych. W Domu istnieje możliwość korzystania z windy, która dociera na wszystkie kondygnacje. Sprawnie działa system przyzywowo - alarmowy i system przeciwpożarowy. W systemy te wyposażone są wszystkie nasze pokoje. Mamy pokoje dwu i jednoosobowe. Jedynki mają zwykle ci, którzy już długo pracują i są traktowani jako kandydaci do usamodzielnienia, lub ci, którzy najlepiej czują się tylko i wyłącznie we własnym towarzystwie… W każdej z sześciu grup, bo tyle ich jest, mamy do dyspozycji pokoje pobytu dziennego nazywane tu świetlicami. To tu, w zasadzie, toczy się większa część życia na każdej z grup. Tu mieści się też podręczny aneks kuchenny, z którego w razie potrzeby możemy korzystać.

Posiłki wydawane są o stałych porach. Jak ktoś się spóźni, to do dwóch godzin, a czasem więcej, może otrzymać jeszcze posiłek w kuchni. Jak wie, że się więcej spóźni, bo na przykład pracuje, to ustala to z opiekunem i ten zabiera mu obiad albo kolację do pokoju. Kuchnia u nas pracuje każdego dnia do 20.00, a więc jeszcze dwie godziny po kolacji. Podstawowe produkty żywnościowe są dostępne przez cały czas. Posiłki zasadniczo spożywamy w jadalni, poza podwieczorkami i sytuacjami kiedy ktoś jest chory i musi pozostać w łóżku. Właśnie, kiedy ktoś jest chory, albo źle się czuje zawsze może liczyć na pomoc pielęgniarki dyżurującej w gabinecie medycznej pomocy doraźnej. Mamy możliwość korzystania z podręcznej pralni, w której panie pokojowe dbają o czystość i jakość naszych ubrań. Pokoje, w których mieszkamy są dobrze wyposażone, zadbane i czyste. Staramy się by były codziennie sprzątane. Wielu z nas, każdy jak umie, pomaga w tym paniom pokojowym.

Każdy z mieszkańców ma swoją szafę, a w niej swoje, podpisane ubrania. Odzież zakupujemy sobie sami, albo kupuje nam Ośrodek, jak ktoś nie ma pieniędzy. Czasem też coś dostajemy z darów. Opiekunowie dla wszystkich prowadzą kartoteki odzieżowe. Podobnie jest z naszymi wydatkami. Opiekunowie starają się rozpisywać nasze wydatki w specjalnych zeszytach przez co stają się jakby takimi naszymi, prywatnymi księgowymi. To jest nawet śmieszne, że możemy się czuć tacy ważni, choć niektórych to denerwuje i kłócą się jak opiekun ich pyta na co wydali pieniądze. Podobnie jak z ubraniami jest ze środkami czystości. Jak ktoś chce dodatkowo jakoś ładnie pachnieć, to może sobie kupić co tam chce, jak go na to stać. Zawsze to lepsze niż wydawanie pieniędzy na papierosy, które akurat ładnie nie pachną. Zresztą jak tam kto uważa… No właśnie, bo niektórzy z nas palą papierosy. W Domu wyznaczono nawet takie miejsce, w którym wolno to robić. Zadaszona palarnia na wolnym powietrzu nie wszystkim się podoba, szczególnie zimą, ale w Domu dla dzieci i młodzieży nie należy chyba zachęcać mieszkańców do tego niebezpiecznego nałogu stwarzając komfortowe warunki dla spotkań towarzyskich…

W naszym Domu działa Rada Mieszkańców. Co jakiś czas przedstawiciele każdej z grup spotykają się z dyrektorem ds. DPS i omawiają ważne dla nas sprawy. Zwykle na takich spotkaniach rodzą się nowe pomysły, które potem staramy się realizować. Nie zawsze się one wszystkim podobają. Na przykład z wprowadzenia dyżurów w jadalni nie wszyscy byli zadowoleni, ale przecież kto może to powinien po sobie posprzątać, bo to przecież jest nasz Dom a nie żaden hotel.

Ci, którzy mają rodziny albo jakichś znajomych poza Ośrodkiem mogą każdego dnia przyjmować odwiedziny. Gości można przyjmować od ósmej rano do osiemnastej, kiedy wszyscy mieszkańcy schodzą na kolację i po niej dla niektórych rozpoczyna się toaleta wieczorna. Dysponujemy nawet pokojem gościnnym, w którym od czasu do czasu, nocują nasi goście.

Niektórzy z nas pracują. Jest to często praca wykonywana w warunkach chronionych, dostosowana do naszych możliwości, która jednak pozwala nam zarobić więcej pieniędzy. Ci, którzy umieją odpowiednio nimi gospodarować i rokują nadzieję na to, że poradzą sobie w samodzielnym życiu, mogą liczyć w przyszłości na usamodzielnienie. Wielu z nas ma swoje konta osobiste, a ci, którzy nie pracują mają zabezpieczone swoje pieniądze na koncie depozytowym. Wszyscy mają dostęp do swoich pieniędzy w godzinach pracy pani kasjerki.

Dla tych, którzy nie pracują i już nie chodzą do szkoły zorganizowano świetlicę terapeutyczną, która fajnie się nazywa: Pracownia Doświadczeń Artystycznych i Edukacyjnych. Chętni robią tam różne ciekawe i ładne rzeczy. Zawsze jest przy tym dużo zabawy. Większość z nas lubi tam chodzić, ale nie wszyscy. Tu również można wypożyczyć ciekawą książkę, albo poprosić któregoś z terapeutów, aby nam poczytał. I czasem to robią. Czasami organizują nam kino na jadalni, albo zabawę, na której można potańczyć i wziąć udział w konkursach. Oprócz tego mamy do dyspozycji siłownię i salę rehabilitacyjną. Wielu z nas bierze udział w treningach prowadzonych przez „Halembiankę”, czyli działający przy Ośrodku Klub Olimpiad Specjalnych. Niektórzy angażują się w zajęcia muzyczne i teatralne razem z zespołem „Od Serca”. Mamy również możliwość rozwijania swoich zdolności plastycznych i prezentowania później swoich prac przy okazji licznych, organizowanych przez Ośrodek wystaw, albo w naszej ośrodkowej galerii.

Mamy to szczęście, że mieszkamy pod jednym dachem z Panem Jezusem, bo w naszym Domu jest kaplica, która zawsze dla każdego jest otwarta. Mamy też swojego kapelana, który z dużym zaangażowaniem, tak jak większość pracowników, dba on o nasz rozwój duchowy, ale niektórzy nie chcą i sami się zaniedbują.

Nad wszystkim co dzieje się w Domu czuwa dyrektor Ośrodka. Jak dzieje się coś złego albo dobrego, częściej to drugie, choć różnie jest, idziemy mu o tym powiedzieć. Wprawdzie na drzwiach biura jest napisane kiedy dyrektor przyjmuje jakieś tam „strony”, ale że większość z nas nie umie czytać, to my nie zawsze wchodzimy w tych godzinach. Poza tym wyznaczone godziny dotyczą tych „stron”, jak tam napisali, a nie nas – mieszkańców. Zwykle wtedy przyjmuje nas wysłuchuje, gratuluje lub radzi jak rozwiązać problem. Rzadko, gdy jest mocno zajęty, prosi by przyjść innym razem. Podobnie postępują jego zastępca i koordynator do spraw opiekuńczo – wychowawczych, którzy również są bardzo otwarci na nasze potrzeby.

Ogólnie w naszym Domu nie jest źle. Niektórym to się tu nawet podoba. Są też tacy, co narzekają. Bo to jest tak, jak z pogodą, że kiedy leje to myślimy o słońcu, a gdy świeci słońce, to znowu narzekamy, że jest za gorąco. I choć zasadniczo jesteśmy dość pogodni, zmiany nastroju na naszym barometrze pogody ducha zdarzają się dość często i chcąc, czy nie chcąc sprawiamy czasem przykrość naszym opiekunom i wszystkim, którzy się tu o nas troszczą. Ale oni wiedzą czemu tak jest, rozumieją i mimo wszystko nie przestają nas kochać. Z wzajemnością zresztą…    

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49