Rok 2023

bg wtz

zajawka ogrodzieniecBlisko trzydzieści osób związanych z zajęciami klubowymi przy WTZ wylało się na parking nieopodal ruin zamku w Ogrodzieńcu. Ich oczom ukazała się malownicza sylwetka zamku, o którego minionej świetności świadczą do dziś zachowane w całkiem dobrym stanie ruiny – oczywiście jak na ruiny. To popularne miejsce szkolnych wycieczek ze względu na swoje położenie zawsze jest atrakcyjne dla wszystkich odwiedzających. Na samym początku zwiedzania nasi turyści zrobili sobie pamiątkowe, grupowe zdjęcie z nazwą miejscowości. Przy tak licznej grupie był to całkiem sprytny zabieg, gdyby miało się okazać, że naszym kosztem miałaby powstać jakaś kolejna zamkowa legenda o zaginionym i włóczącym się nocami po murach naszym uczestniku. Wejście na dostępne do zwiedzania mury kusiło wszystkich, ale nie wszyscy dali się na nie skusić.

Część weszła tylko po pokręconych schodach na taras widokowy i stamtąd wróciła, czując się pewniej w niższych partiach dawnej fortecy. Byli jednak i tacy, którzy nie lękając się trudów takiego spaceru, wybrali się na wycieczkę po zamkowych murach. Musieli oni wejść z jednej strony i zejść z drugiej strony zamku. Przejście wiodło wąską nieraz ścieżką, która sprawiała, że serca ich czasem biły szybciej, a czasem wręcz zamierały w piersiach ze strachu. Wszystkie trudy zrekompensowały im przepiękne widoki na okolicę i zdjęcia jakie w wielkiej liczbie na pamiątkę zostały wykonane. Wśród wspomnianych widoków jednym z ciekawszych był ten, który ukazywał zrekonstruowany gród na Górze Birów znajdujący się w podzamczu. Duże wrażenie zrobiło na wszystkich ogromne zwierciadło, większe niż dorosły człowiek, które wytrzymywało najgłupsze miny. Pewnie nie takie rzeczy miało okazję ono widzieć w swoim długim życiu. Na zamku można było też dotknąć prawdziwej armaty z dawnych czasów. Inaczej niż w większości muzeów, gdzie eksponatów nie wolno raczej dotykać, a tu na artefakcie można było nawet siadać, co znowu dało pretekst do robienia kolejnych zdjęć. Szczytem jednak były zdjęcia wykonywane zakutym w ogólnodostępne dyby. Był nawet pomysł, aby unieruchomionych pomiędzy dwiema deskami z dziurami na ręce i głowę zostawić tu na trochę dłużej, ale zrezygnowano na szczęście z tego pomysłu. Minęłyby ich wtedy największe bodaj atrakcje tego wyjazdu. Poprzedził je ponad półtorakilometrowy spacer do centrum Ogrodzieńca, który uatrakcyjniły im lody w różnych kształtach i smakach. Pizzeria w Ratuszu przywitała ich zapachem, który był jak deszcz w czas suszy dla złaknionych podróżników. Kiedy zapach został dopełniony smakiem przepysznych pizz suto zakrapianych podawanymi w dzbanach napitków szczęście wszystkich sięgnęło zenitu. Takie życie zamkowe odpowiadałoby pewnie każdemu. Cóż, może i tak, ale trzeba było wracać do domu. Wrócili wszyscy. Szczęśliwi, najedzeni i zadowoleni.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49