Jest taki fajny kawał o gościu, który właśnie wrócił z Norwegii i opowiada swoim znajomym jakich to atrakcji doświadczył podczas wycieczki. Wszystko oczywiście było najwspanialsze, wszystko widział, wszystkiego spróbował – wiadomo… Jeden ze słuchaczy przerywa jednak opowieść: Staszek, a fiordy widziałeś? Staszek rozpromienił się na te słowa i mówi: Fiordy? Człowieku, fiordy to mi z ręki jadły! Nasi mieszkańcy nie byli w Norwegii i nie mieli okazji karmić fiordów… Prawdopodobnie nikt ich nigdy nie karmił, bo to przecież nie zwierzęta tylko rodzaj głębokich zatok mocno wrzynających się w głąb lądu. Karmili za to zwierzęta w nieodległym Fish Parku „Rybołówce” i w Animal World w Zabrzu. Od jakiegoś czasu w tym pierwszym pojawiły się niezwykłe, bo żywe atrakcje, jakimi są przechadzające się alpaki, kozy oraz kaczki, które można podziwiać zarówno na lądzie jak i na wodzie.
Na wodzie wyłącznie te ostatnie oczywiście… Poza tym mieszczuchy mogą również podejść bardzo blisko do domowej krowy i zobaczyć czym różnią się barany od owiec. Największą atrakcją jest jednak możliwość karmienia zwierząt, czyli coś, co zwykle w różnego rodzaju ogrodach zoologicznych jest zabronione. Tu, już w cenie biletu, otrzymuje się pokarm, którym nawet należy poczęstować czworonożnych gospodarzy tego miejsca. Wdzięczne zwierzęta same podchodzą do odwiedzających wyczuwając w tym własny interes. Dla naszych mieszkańców również było to idealne rozwiązanie. Szczególnie dla tych, którzy nieco wolniej się poruszają, i którym uganianie się za lamą z marchewką mogłoby się raczej nie udać. A tak, proszę bardzo, wszyscy wrócili zadowoleni. Koledzy mogli pytać o co chcieli. Było podobnie jak w Norwegii. Alpaki i owce to po prostu jadły im z ręki…