W tłusty czwartek, aby zapewnić sobie na przyszłość zdrowie i pomyślność, trzeba koniecznie zjeść przynajmniej jednego pączka… Można w to wierzyć lub nie, ale co to komu szkodzi? Żeby więc nie tracić okazji na szczęście, nasi wychowankowie skrzyknęli się na wszelki wypadek w tłustoczwartkową wigilię i przygotowali dwa rodzaje pączków, którymi zamierzali częstować się i częstować innych dnia następnego. Całkiem kształtne wyszły im pączki z dodatkiem sera, trochę jednak trudniej było z pączkami angielskimi, w których trzeba było w trakcie przygotowania wycinać mały otworek. Aby to zrobić trzeba było zdobyć kieliszek, bo literatka byłaby za duża. I choć trudno w to uwierzyć, to właśnie ten moment był najtrudniejszy. Kiedy już chciano zrezygnować sytuację uratował Daniel, który wytrzasnął skądś niezbędne szkło i został okrzyknięty bohaterem dnia.
Pączki z dziurką były tak samo smaczne jak te pierwsze. Wszystkie posypano cukrem lub posmarowano polewą. Niektóre tylko, te z najcieniej rozwałkowanego ciasta, przypominały bardziej faworki niż pączki, ale na smak nie miało to żadnego wpływu. Pod koniec nikt już nie reflektował na pączka… Jeżeli pączki zjedzone w wigilię tłustego czwartku miałyby mieć taką samą moc jak te zjedzone w czwartek, to uczestnicy zajęć powinni mieć zapewnione szczęście na dziesięciolecia.