Korzystając z przepięknej jesiennej pogody postanowiliśmy wybrać się na jeszcze jedną górską wyprawę. Wczesnym rankiem pojechaliśmy do Wisły Dziechcinki skąd ruszyliśmy szlakiem w kierunku Soszowa. Nasza wędrówka rozpoczęła się spod wiaduktu kolejowego w Wiśle Dziechcince, którego historia sięga 1932. Tego dnia była bardzo dobra widoczność i liczyliśmy na naprawdę wspaniałe widoki. Jednym z pierwszych szczytów jaki zdobyliśmy była Kobyla Sałasz 800 m. n.p.m., a następnie szczyt Małego Stożka, z którego w oddali dostrzegliśmy nasze ukochane Tatry. Nasze oczy nie mogły się nacieszyć tak pięknymi widokami, nasuwało się od razu stwierdzenie: jak cudownym artystą jest nasz Stwórca. Po kilkuminutowym odpoczynku ruszyliśmy zdobyć kolejny szczyt – Cieślar – na wysokości 920 m n. p. m., z którego po godzinnej wędrówce dotarliśmy do schroniska na Soszowie.
Tu czekała na nas gorąca kawa i herbata lub parująca czekolada – do wyboru w zależności od potrzeb i upodobań wędrowca. Przed schroniskiem zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia. Był czas na podsumowanie naszych dotychczasowych wędrówek, brakowało nam naszego Jasia – który ze względu na to, że miał w tym czasie nogę w gipsie nie mógł nam towarzyszyć. Schodząc z schroniska na Soszowie do Wisły Dziechcinki mogliśmy zobaczyć jak na przestrzeni kilku lat zmienił się krajobraz Beskidu Śląskiego. W okolicach Soszowa powstało wiele wyciągów narciarskich, nartostrad, które w sezonie zimowym będą z pewnością tętniły życiem.