Rok 2014

bg wtz

foto07Dobrym pretekstem do ponownego odwiedzenia stolicy Dolnego Śląska, była wystawa „Poczet królów polskich”  w Muzeum Narodowym.
Jako, że wyprawa jest na prawie cały dzień, to zabieramy ze sobą podwójną ilość prowiantu i w drogę. Trasa trochę się dłuży... na szczęście w połowie drogi, z tyłu busa pada pytanie (które pada prawie zawsze), „a może spotkamy się w Mc D...?” Nasz kierowca skręca przy najbliższej okazji. Jest chwila na rozprostowanie kości. Niektórzy kupują coś do jedzenia, czy picia w ogólnie znanej sieci fast food.

A Pan Daniel (nasz kierowca) w nagrodę otrzymuje darmowy zestaw jedzonka. Jeszcze do WC... Ruszamy i w pół godz. jesteśmy na miejscu. Ilekroć mamy przyjemność być we Wrocławiu zaskakuje nas tu „rozmach” architektoniczny, często wyłaniają się ślady przedwojennej świetności, tego zniszczonego w dużej części miasta. Wrocław teraz,  kiedyś przed 1945 rokiem Breslau.


Zatrzymujemy się niedaleko Ostrowa Tumskiego, ostatnie wolne miejsce na parkingu dla Busów, jakby dla nas. Kierujemy się w stronę Muzeum Narodowego. Droga prowadzi nad Odrą przez Most Tumski, potocznie zwany Mostem Zakochanych, a tu do balustrad przypiętych jest setki czy tysiące kłódek, a na nich są wypisane imiona  zakochanych. Urocze.... Dalej droga prowadzi wzdłuż Odry, mijamy elementy XIX wiecznego fortu, przedtem jeszcze malutki port rzeczny, przy brzegu zacumowana barka – kawiarnia, pewnie pięknie wygląda nocą, kiedy światła odbijają się w wodzie.
Docieramy do Muzeum Narodowego, które mieści się w budynku, w którym kiedyś miała siedzibę Rejencja Prowincji Śląskiej. Gmach został wzniesiony w stylu neorenesansu niderlandzkiego.
Wystawa autorstwa Jana Matejki zajmuje jedno z pomieszczeń Muzeum. Można się było kolejny raz przekonać, że na żywo dzieła wielkich mistrzów, są naprawdę wspaniałe.
Zwiedzamy jeszcze wystawę polskiej sztuki współczesnej. Niesamowita!
Jako, że większa część uczestników wycieczki jest już zmęczona oglądaniem eksponatów. To nasze kroki kierujemy w stronę rynku. Pod drodze oczywiście mnóstwo tematów do fotografowania. A Ania, Michał i inni „łowią” swoimi aparatami klimaty Starego Miasta. Nieśpiesznie dochodzimy do rynku, gdzie zatrzymujemy się w restauracji Sfinks, przede wszystkim by wypocząć, a przy okazji, jak ktoś chce, to może wydać pieniądze na posiłek, czy napój.
Zregenerowani, znowu nieśpiesznie, oglądamy i fotografujemy to wspaniałe miasto, kierujemy się w stronę naszego samochodu, po drodze spotykamy część naszej wycieczki, która trochę dłużej oglądała Muzeum Narodowe.
Już trochę zmęczeni docieramy na parking, jeszcze ostatni posiłek przed drogą, min. ciasto marchewkowe!!! Jeszcze tylko te prawie 200 km autostradą i z powrotem jesteśmy na Halembie.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49